Recenzja miała być już dawno,
ale… zapomniałam, że przeczytałam tę książkę. Może to wam dać jakieś wstępne
pojęcie o tym, czy warto się za nią zabrać. Powieść „Z innej bajki” powstała
wskutek współpracy bestsellerowej pisarki – Jodi Picault – z córką – Samanthą van
Leer, która wpadła na pomysł opisania historii miłosnej między nastolatką a
fikcyjną postacią z książki z biblioteki. Tak się bowiem często dzieje, a w
nastoletnim wieku to już prawie obowiązkowo, że coś czytamy i oglądamy, aż
nagle jakiś bohater wkrada się niepostrzeżenie (albo i z przytupem) do naszych
serc i tam się urządza na stałe. A któż wydawałby się bardziej idealnym
kandydatem na wymyślonego kochanka niż prawdziwy książę z bajki? (Recenzja zawiera drobne spoilery odnośnie do charakteru postaci)
O takim księciu marzy
piętnastoletnia Delilah, outsiderka z rozbitej rodziny, która ma trochę
problemów ze sobą i często ucieka przed nimi w świat wyobraźni. Pewnego dnia
pożycza z biblioteki książkę, jedyny i autorski egzemplarz starej baśni dla
dzieci, i zakochuje się. Nie tyle w samej historii, co w jej głównym bohaterze,
czyta więc książkę od nowa i od nowa, aż do momentu, kiedy nawet jej matka
zaczyna się niepokoić tą niezdrową fascynacją literaturą dziecięcą. Dziewczyna
jednak nie ma zamiaru rozstać się z powieścią i nosi ją wszędzie ze sobą, aż
któregoś dnia książę z ilustracji do niej przemawia. Książę Oliver mieszka w
książce i za każdym razem, jak i inni bohaterowie, odgrywa dokładnie tę samą
rolę, nie mogąc nic na to poradzić. Kiedy baśń nie jest czytana, jej bohaterowie mogą się rozejść i zająć własnymi sprawami, ale gdy tylko ktoś otworzy ją na
dowolnej stronie – nie ma rady i wszyscy magicznie ściągani są na swoje
miejsca. Nikomu to nie przeszkadza, poza Oliverem, który chce od życia czegoś
więcej, a poza tym zakochuje się od pierwszego wejrzenia w dziewczynie, która
ostatnio często czyta jego opowieść.
Nie mam więcej ilustracji do tej książki, więc niech towarzyszą nam zdjęcia innych książek.
Tu pojawia się pierwszy z szeregu
problemów, jakie mam z tą książką. Przede wszystkim w tym nastolatkowym romansie
w ogóle nie iskrzy. Delilah i Oliver są w sobie zakochani „bo tak”, zupełnie
nic o sobie nie wiedzą, zachowują się kompletnie dziecinnie i tego ich rzekomego
uczucia nie da się nawet wytłumaczyć hormonami i okresem dojrzewania, ponieważ ich
zachowanie jest obdarte z jakiegokolwiek podniecenia. Nie ma motylków w brzuchu,
nie ma maślanego wzroku, nie ma płonących policzków, ani natrętnych myśli. Oni
po prostu postanawiają, że chcą ze sobą być przez resztę życia, rozmawiają, ale
nie wiadomo o czym, i to ma nam, czytelnikom, wystarczyć. Mnie to absolutnie nie
przekonało i miałam wrażenie, że czytam o ludziach, którzy odgrywają role
zakochanych, a tymczasem myślami są gdzieś indziej, niczym niezbyt zaangażowani aktorzy na planie filmowym.
Przechodząc do postaci – Delilah jest
osobą dość nijaką. Sympatyczna, trochę naiwna, niezbyt popularna, potrafi
przyznać się do błędu – to chyba wszystkie cechy, jakimi została obdarzona.
Picoult wyraźnie próbowała różnymi chwytami wzbudzić w nas sympatię do tej
postaci, ale wyszło nieprzekonująco. Kiedy Mia z „Pamiętnika Księżniczki”
robiła coś głupiego, stawała się obiektem kpin cheerleaderek, czy przynależała
do kliki wykluczonych społecznie – wierzyliśmy w to na sto procent. Wpadki
Delilah to niestety tylko słowa na papierze i nie zrobiły na mnie najmniejszego
wrażenia. Zauważyłam, że przy tworzeniu tej postaci Picoult posiłkowała się
wieloma stereotypami z literatury młodzieżowej, tak więc dziewczyna musiała
obowiązkowo zostać zamknięta w szkolnej szafce, narazić się najpopularniejszej
koleżance, wygłupić się na forum publicznym i przyjaźnić z najbardziej ekscentryczną dziewczyną w szkole. Przez to wszystko nie mogłam poczuć, że mam do czynienia z
postacią z krwi i kości.
Jeszcze gorzej było z Oliverem.
Książę ma zdecydowanie bardziej wyrazisty charakter i lepiej zarysowane
aspiracje, ale jest po prostu nieznośny. W książce, w której mieszka, jest też (przeznaczona
mu przez narratora baśni) księżniczka, która nie odróżnia fabuły od
rzeczywistości i jest w Olivierze zakochana nawet kiedy powieści nikt nie czyta
i bohaterowie nie muszą nic odgrywać. Czy Oliver uświadamia jej, że niestety,
ale nie może odwzajemnić jej uczuć, bo oddał serce innej dziewczynie? Nie,
radośnie „odbębnia obowiązek” całowania się z nią, co jest „wcale przyjemne”,
albowiem nie chce „zranić jej uczuć”. I jest to przedstawione jako coś zupełnie normalnego. Wrr. Powiedzcie, jak ja mam kibicować takiej
postaci?
Ogólnie fabuła, z próbami
połączenia dwóch światów i historiami obu postaci, jest lekka, łatwa i dość przyjemna, choć byłoby zdecydowanie lepiej gdyby oszczędzono nam cukierkowości
i dziecinnego tonu książki (po którym obstawiałabym, że Delilah powinna mieć
nie więcej niż 10-12 lat). Irytowały mnie zbytnie uproszczenia, natłok
stereotypów i postacie, których nie umiałam do końca polubić. Przez to
skupiałam się na wyłapywaniu różnych niedorzeczności fabularnych, jak to, że
matka Delilah uznała, że dziewczyna jest za stara na czytanie bajek i powinna z
tym skończyć, w związku z czym zaraz zaczęły oglądać „Małą Syrenkę” Disney’a.
Mimo tych wszystkich elementów, dostrzegłam w powieści i jaśniejsze strony.
Może zachowanie Olivera nie jest wzorowe, ale poza tym wszyscy są raczej mili,
spokojni i w narracji czuć urok grzecznej bajki dla dzieci, co jest w pewien
sposób ujmujące - szczególnie jak dodać do tego ilustracje i malutkie grafiki, które pojawiają się co kilka stron. Zakończenie też jest wystarczająco ciekawe (a właściwie dopiero pod
koniec poczułam, że mogłabym dowiedzieć się co będzie dalej), więc jeśli szukacie
czegoś bardzo lekkiego na jeden wieczór i już zaczęliście czytać, to równie
dobrze możecie skończyć. Nie nastawiajcie się jednak na fajerwerki.
W maju 2015 roku wydano kontynuację („Po drugiej stronie kartki”), za którą może kiedyś się zabiorę, na razie jednak patrzę na moją listę książek do przeczytania i widzę wiele znacznie bardziej intrygujących pozycji.
Tytuł: „Z innej bajki”
Autorzy: Jodi Picoult i Samantha van Leer
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 312
W maju 2015 roku wydano kontynuację („Po drugiej stronie kartki”), za którą może kiedyś się zabiorę, na razie jednak patrzę na moją listę książek do przeczytania i widzę wiele znacznie bardziej intrygujących pozycji.
Tytuł: „Z innej bajki”
Autorzy: Jodi Picoult i Samantha van Leer
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 312