Kiedy człowieka łapie chandra, a nie ma pod ręką kota, do
którego mógłby się przytulić, jest jeszcze inna możliwość – można sięgnąć po
koci komiks. „Sugar”, tytułowy bohater komiksu Belga Serge’a Baekena, wpatruje
się w nas żółtymi ślepiami ze ślicznej fioletowej okładki, przywodzącej na myśl
słynny dziewiętnastowieczny plakat kabaretu Le Chat Noir. Sugar jest tak samo
tajemniczy i przypomina nietoperza, przez co imię zupełnie mu nie pasuje, ale
takie niepasujące imiona często okazują się najlepsze.
Co więc czeka nas po otwarciu komiksu? Przede wszystkim
prześliczna oprawa wizualna. Cała książka, w grubej okładce, z wyklejką w koty
i dobrym jakościowo papierem sprawia, że po prostu miło jest trzymać ją w
rękach. Największe wrażenie jednak robi, oczywiście, sam komiks. Opowieść,
zawierająca mini historyjki, została podzielona na trzy główne części:
wprowadzającą, opowiadającą o Sugarze oraz miniaturową historię w historii. W pierwszej
części, najkrótszej – a jednocześnie chyba najbardziej poruszającej – poznajemy
historię dwóch z kilku poprzednich kotów właścicieli, Serge’a i jego żony Anny:
łaciatego Tima, który wydawał się umieć mówić, oraz malutkiego Jeffa,
przedwcześnie zabranego od matki. Oba koty, jak można się domyślić, spotyka
marny los, przez co sami również czujemy pustkę w sercu i obawiamy o następne
koty, być może też nie witamy Sugara – bohatera reszty komiksu – z takim
entuzjazmem, na jaki zasłużył. Tym większe wrażenie robią fragmenty pokazujące
jak kot powoli daje się oswoić, staje się pełnoprawnym członkiem rodziny i
rozwija swój własny charakter. Dzięki tej początkowej rezerwie kiedy już
przywiązujemy się do tego zwierzaka z uszami nietoperza, przywiązujemy się w
pełni.
To niesamowite jak na przestrzeni około osiemdziesięciu stron
autorowi udało się ukazać historię jednocześnie prostą i dla wielu ludzi
zupełnie zwyczajną, a jednocześnie poruszyć i zaangażować czytelnika w taki
sposób, żeby po prostu chciał z bohaterami obcować. Bo w „Sugar” nie chodzi o
to, co będzie dalej. Tam wszystko dzieje się tu i teraz, a czas płynie leniwie
jak wtedy, gdy kot wygrzewa się na słońcu, by zaraz potem na moment ruszyć z
miejsca z prędkością błyskawicy, kiedy przez pokój przelatuje piłeczka, za
którą trzeba ruszyć w pościg.
Każda strona komiksu podzielona jest na 24 boksy, z których
niektóre łączą się w większe obrazki, dzięki czemu sceny ruchu są naprawdę
dynamiczne, a czytelnik jest poprowadzony przez historię w taki sposób, że
czuje upływ czasu, wagę pewnych wydarzeń, i ma szansę zaangażować się
emocjonalnie, ponieważ ten komiks przeżywa się trochę tak jak film – z ciekawym
kadrowaniem i montażem. Jest niezwykle dynamiczny kiedy trzeba, a kiedy indziej
spokojnie i wnikliwie ilustruje intymne detale i przeżycia. W pewnym momencie
komiks zmienia się – przyjmuje formę książki w książce. Opowieść przedstawiona
w tym fragmencie jest podsumowaniem całego życia Sugara w rodzinie Serge’a i Anny
i jest zarysowana przy pomocy krótkich, prostych rymów. To całkiem uroczy
pomysł, choć już nie robi takiego wrażenia jak reszta „Sugara”, bo przyjmuje
trochę lżejszy ton. To posunięcie nabiera jednak więcej sensu po skończeniu
lektury i kiedy dodatkowo zdajemy sobie sprawę z tego jak długo autor nie
kończył procesu twórczego – komiks przez długi czas był jedynie kilkoma luźnymi
kartkami, które dopiero po latach w szufladzie i w skutek kontaktu z francuskim
wydawnictwem, zaczęły przyjmować ostateczny kształt.
Baeken nie przedstawia wszystkich cech, którymi
charakteryzują się koty, nie jest to opowieść naturalistyczna i nie przypomina
dokumentu typu „z kamerą wśród zwierząt”, ale też niczego nie ukrywa – nawet fragmentów
przykrych i nieprzyjemnych. Pokazuje świetnie na czym takie kocie życie polega,
w jaki sposób płynie i w sposób symboliczny uchwytuje to, co najważniejsze w
kocim jestestwie. Przede wszystkim „Sugar” jest jednak hołdem dla wszystkich,
również poprzednich, kotów właścicieli – Tima,
Jeffa, Milki, Igora, Mayi, Pogo i Rikkiego – którym
cała książka jest zadedykowana, i które nadal żyją w ich sercach i
wspomnieniach. Narysowanie komiksu to jednocześnie przepiękny sposób na
uhonorowanie ukochanych pupili, oraz sposób na poradzenie sobie z ich utratą.
Sądzę, że samo przeczytanie i poświęcenie czasu na powolne obejrzenie grafik
może przynieść czytelnikom ukojenie i pewnego rodzaju katharsis. Ja spędziłam z
tą książką cudowny, spokojny wieczór i wam też polecam oderwać się na chwilę od
uroczych filmików z kotkami, a zamiast tego poświęcić chwilę na spotkanie
dostarczające kilku wzruszeń i, być może, materiału do refleksji. Polecam
gorąco, nie tylko kociarzom, bo to po prostu dobry komiks, do którego się wraca.
Tytuł: Sugar: Koci żywot
Autor: Serge Baeken
Wydawnictwo: timof i cisi wspólnicy
Liczba stron: 80
Rok wydania: 2015
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz